Granatowa spódniczka na 5 lat

Dzisiaj poszłam do jedynej pasmanterii jaka pozostała w moim miasteczku i jak zwykle opuściłam ją z uczuciem niedosytu
 i rozczarowania. Zaopatrzenie marne, a obsługa kompletnie nie zna się ani na szyciu ani na dziewiarstwie. Można tam co prawda kupić firanki, obrusy i inne tego typu rzeczy, zamki, guziki 
i tasiemki. Włóczki za to jak na lekarstwo, kilka rodzajów typu: Kotek, Dora i Elian oraz ze dwa rodzaje włóczki z domieszką wełny. Z kordonkami też nie można tam zaszaleć bo tylko Atłasek jakiś najtańszy na małych szpuleczkach i biała Maxi. Kiedy pytam panie ekspedientki o jakiś rodzaj włóczki typu Alize czy YarnArt Jeans to patrzą na mnie jakbym z kosmosu przyleciała i mówiła 
do nich w nieznanym im języku. Rozumiem, że jak zapytałam raz czy mają igły lub czółenka do frywolitki to wybałuszyły na mnie oczy zdziwione, no ale żeby o włóczkach nic nie wiedzieć !!! 
Jednym z moich marzeń jest to żeby otworzyć pasmanterię
 z prawdziwego zdarzenia gdzie byłyby pełne półki włóczki
 i kordonków, gdzie można by było wszystko pomacać, kupić szydełka i druty we wszystkich rozmiarach i rodzajach jakie tylko są produkowane. Gdzie przyjeżdżałyby klientki z okolicznych miast bo wiedziałyby, że u mnie na pewno znajdą to co potrzebują. No ale to pozostaje na razie tylko moim marzeniem :)

A teraz nie o marzeniach tylko realiach :)
Kupiłam kiedyś w sklepie z odzieżą używaną dwa kłębuszki granatowej bawełny Catania firmy Schachenmayr ( 125m. w 50g) i zastanawiałam się co z niej zrobić i z czym połączyć. Przed kilkoma dniami wpadłam na pomysł żeby zrobić  z niej spódniczkę dla mojej Lenki. Zaczęłam szydełkiem ale stwierdziłam, że szydełko jest zbyt włóczkożerne i przerzuciłam się na druty. 
A to efekty :)


Ozdobne wykończenie zrobiłam na podstawie filmiku, który mi się nie zapisał niestety w komputerze ale dla chętnych postaram się go odtworzyć póki pamiętam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!